Dzień odkrył fragment Manhattanu z Empire State Building na czele. Encyklopedyczna definicja – nowojorski wieżowiec, były największy budynek świata, jeden z siedmiu współczesnych cudów świata. To kopia. Jak wszystko tutaj. To odzwierciedla myślenie Amerykanów. Po co jechać do Nowego Jorku, jak mogę to mieć w Vegas? Dlaczego muszę podróżować do Egiptu skoro piramidę i Sfinksa mam na miejscu? Wreszcie, w jakim celu mam udać się do Francji, skoro romantyczną kolację z poznaną tu dopiero co piękną kobietą mogę zjeść na dachu tutejszej Wieży Eiffle’a?
Vegas to erotyczna mekka. Jeden z pierwszych wieczorów, pokój hotelowy, kilka ułożonych magazynów. Wśród ofert dla panów, znalazła się też pozycja w całości poświęcona chippendales. Tu nie ma ograniczeń. Chcieć to móc. Kilka bowiem pięter niżej na ulicy jeżdżące reklamy nawołują: "Zadzwoń, wybierz, w 20 minut jestem u ciebie". Jakby tego było mało, na chodnikach w niewielkiej od siebie odległości stoją ludzie rozdający ulotki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że na wszystkich bez wyjątku znajdują się nagie kobiety. Na każdej inna. Wystarczy kilka godzin, by stworzyć sobie nową, oryginalną tapetę w pokoju.
Zaledwie 24 godziny i wiesz, że z wydanej tu przez wszystkich sumy mógłbyś utrzymać się do końca życia... |
Wychodząc na zewnątrz, po dwóch stronach Stripu hotelowe atrakcje przykuwają uwagę turystów. Od godzin wieczornych średnio co 60 minut przy jednym z nich rozgrywa się 20-minutowy spektakl. Po jednej stronie piraci, po drugiej nimfy. Regularna bitwa z udziałem pirotechniki, muzyki, motywów tanecznych i kaskaderskich. Drugi zachęca pokazem fontann tańczących w rytm muzyki, kolejny jest zbudowany w stylu rzymskim. To tam swoje walki rozgrywał legendarny Mike Tyson, a regularnie koncertuje Celine Dion, Elton John, czy Rod Stewart. Jest i Wenecja z Placem Św. Marka, na którym można zjeść lody za 25 dolarów. Jest i sztuczne niebo oraz gondolierzy śpiewający dla zakochanych "O sole mio" za dodatkową opłatą. Obok wybuchy wulkanów, a chodnikiem między Hard Rock Cafe a sklepem Harleya Davidsona przechadza się kowboj na szczudłach wołając z południowym zacięciem "Welcome to Vegas". W tle oddany w grudniu ubiegłego roku hotel, w którym jeden z tańszych pokoi kosztuje w przeliczeniu 7 tysięcy złotych na dobę.
Tu przy każdej okazji kipi seksem. Trudno nie wydać fortuny w kasynie. |
W Vegas nie ma kryzysu. Są jedynie czarne plamy na nieskazitelnie białym płótnie wszechobecnego tu bogactwa. Tak jak ciężarna Jenna, która z rozbrajającą szczerością informuje, że nie chce jedzenia tylko uczciwej pracy i godnego zarobku. Po drugiej stronie Stripu siedzi Jeff i, jak mówi, od 10 lat w tym samym miejscu gra na gitarze klasycznej stare rock n’ rollowe kawałki. Jest tam z wyboru. - Tu zarobię więcej niż gdziekolwiek wokół - uważa. Inaczej pewnie myśli jeden z muzycznych zespołów dający koncert przy pobliskim hotelu, grając cover Aerosmith – Janie’s Got A Gun. Oni są wciąż młodzi, wciąż liczą na koncerty na wielkich stadionach, na spełnienie swojego amerykańskiego snu. Na przekór ekonomii, na przekór współczesności. Przy okazji mogą się tu świetnie zabawić, bo przecież nikt się o tym nie dowie.... Whatever happens in Vegas, stays in Vegas...
Kamil Turecki, Las Vegas, Nevada (14.09.11)